Decydując się na zakup samochodu, większość z nas staje przed dylematem: nowy czy używany? Każda z tych opcji ma swoje plusy i minusy, które warto poznać.
Statystyki potwierdzają, że Polacy bardzo często biorą nowe auta w leasing, natomiast kupując za gotówkę, wybierają raczej modele używane. Auta z drugiej ręki są tańsze, jednak czy to powinien być jedyny decydujący czynnik?
Zdecydowani zwolennicy zakupu nowych modeli na gwarancji podkreślają, ze chociaż na samochód wydają kilkanaście pensji, w efekcie w najbliższym czasie nie ponoszą innych kosztów, np. serwisowych i mogą liczyć na najnowsze rozwiązania technologiczne. Rzeczywiście – to istotne szczególnie w przypadku, kiedy naszym priorytetem jest komfort i gdy samochód kupujemy ze względów wizerunkowych, aby pełnił funkcję naszej wizytówki.
Przeciwnicy tej opcji podkreślają, że pod kątem ekonomicznym nabycie nowego auta (szczególnie przez osobę prywatną, nie mogącą wykorzystać możliwości leasingu) jest nieopłacalne, bo wiąże się z tzw. „opłatą bramową”. Oznacza ona, że w ciągu dwóch pierwszych lat auto diametralnie traci na wartości. Zatem znacznie korzystniejszą opcją wydaje się zakup auta z drugiej ręki. To prawda, o ile kupujemy samochód ze sprawdzonego źródła, czyli np. od dealera, który sprzedaje również auta używane – takiego jak np. Jaszpol: http://uzywane.jaszpol.pl/
Wówczas możemy liczyć na egzemplarz poleasingowy lub z ekspozycji, w większości od pierwszego właściciela, co znajduje potwierdzenie w pełnej dokumentacji. Wszystkie auta przechodzą gruntowny przegląd diagnostyczny w autoryzowanym serwisie. Jeśli jakaś część wymaga wymiany, dealer gwarantuje, że zastosowane zostaną oryginalne części. Auta używane, które trafiają do sprzedaży w salonie, muszą być w bardzo dobrym stanie technicznym – dealer to przecież rozpoznawalna marka, która nie będzie ryzykować utraty dobrego wizerunku dla kilku złotych zysku.
Zupełnie inaczej postępują nieuczciwi handlarze – i tutaj trzeba zachować ostrożność. Pierwszym sygnałem ostrzegawczym powinno być zdjęcie auta. Jeżeli samochód wygląda lepiej niż nowy rocznik, a fotografia zdradza ślady Photoshopa, lepiej omijać takiego sprzedawcę. Podobnie przesadnie wypolerowana deska rozdzielcza czy świeżo wyprane obicie foteli powinny wzbudzić naszą czujność. Wbrew powszechnej opinii, cofnięcie licznika to nie jedyna zmiana, jaką nieuczciwi sprzedawcy próbują zamaskować faktyczny stan auta. Zatem: czy warto ryzykować? Biorąc pod uwagę, że kupując auto kilkuletnie, możemy sporo zaoszczędzić, uniknąć opłaty bramowej i pozwolić sobie na dodatkowe wyposażenie – warto. Pod warunkiem, że wybierzemy sprzedawcę godnego zaufania – najlepiej firmę znaną na rynku.